Łączna liczba wyświetleń

środa, 27 czerwca 2012

... w której ciąg dalszy, zależy od przypadku...

Kiedy skoczyłam sprzątać zaśmiecony kawałek parku, podeszłam, do pani od angielskiego, by oceniła moją pracę.
- Doskonale, sobie z tym poradziłaś, możesz już iść.
- Dobrze. Do widzenia.
- Do widzenia.
Lena i Rose, poszły w przeciwną strone. Szłam sama, słuchając Asking Alexandrii.
Dobry, metalowy kopniak w ciągu dnia nie jest zły. W mojej głowie jak szalone odbijały się słowa : " Your knife, my back . My gun, your head... " Idąc ulicą odpływałam w coraz to mocniejszych solówkach Asking'ów. Kiedy w końcu doszłam do domu, rzuciłam szybkim i energicznym ruchem plecak z książkami i zeszytami, który wylądował na kanapie.
- Blacky ! Blacky !  Krzyczałam...
Nagle po schodach zbiegł duży, czarny pies i zaczął lizać mnie po policzku.
- Blacky, no wreszcie pani przyszła w tej durnej budy nazywanej liceum.
Pies zaczął biegać po przedpokoju, aż w końcu poszedł do kuchni, do swoich misek.
Poszłam za nim, bo poczułam, że jestem głodna. Z górnej szawki wyciągnęłam batonik, po czym rozpakowałam go. Włączyłam ekspres do kawy, nacisnęłam przycisk ,, Latte Machiato " po czym czekałam, aż moja kawa będzie gotowa. Wyłączyłam za sobą ekspres
i rozkoszowałam się smakiem kawy. Kiedy skończyłam pić  latte, umyłam za sobą szklankę i poszłam do swojego pokoju.  Włączyłam laptopa, po czym od razu weszłam w folder z muzyką. Nudziło mi się, więc sprawdziłam co nowego na facebook'u. Dostałam 2 nowe zaproszenia. Jedno było od nie jakiego Roberta Conell'a i Adama Levins'a.
Obu dosyć dobrze znałam. Chodzili ze mną do gimnazjum.  Sprawdziłam jeszcze Twittera.
Nic nowego. Wyłączyłam laptopa. Przebrałam się w potargane czarne rurki, z licznymi przetarciami, czarną koszulkę z wpiętymi agrafkami tworzącymi odwrócony krzyż,  czarno granatową koszulę w kratę, ubrałam czarne conversy.  Do tego wyprostowałam włosy, które spiełam w wysoki koczek, który przewiązałam wzdłuż głowy czarną bandamką. Oczy pomalowałam kredką, dość mocno, bo w końcu nie byłam uważana, za " good girl " ...
Kiedy skończyłam, zeszłam na dół, szukając smyczy Blacky'ego. Kiedy w końcu ją znalazłam, przypięłam Blacky'ego, po czym poszłam z nim do parku...

***

W parku było wiele ludzi. Dzieci i ich rodzice, bawili się, skejciki jeździły na deskach lub bmx'ach, niektórzy wymiatali.
Puściłam Blacky'ego,  by biegał. Podeszłam w stronę skejcików, po czym moją uwagę przykuła jakaś laska.  Z niedowierzaniem zauważyłam, że to Rose.
- Rose. ?!
- Florence.. Co ty.. Przerwałam jej.
- Chciałam zapytać Cię o to samo, nie wiedziałam, że jeździsz na desce.
- Jestem tu z Lucasem.
- To ten Twój chłoptaś ?
- Nie nazywaj go tak.
- Wrzuć na luz.
- Po, co tu przyszłaś ?
- Przyszłam z moim psem.
- Psem. ? Jakoś nie widzę tutaj żadnego psa.
- Cholera.. Blacky !!
Nagle zobaczyłam, że Blacky'ego nie ma.  Najwyraźniej musiał gdzieś pobiec, kiedy ja byłam zajęta rozmową z Rose.
- Mój pies zniknął. Pomóż mi go szukać !
- Teraz nie mogę, nie widzisz, że jeżdzę.
-Kurde, dzięki wiesz, poszukam go sama...
Pobiegłam w poszukiwaniu Blacky'ego. Nigdzie nie mogłam go znaleźć. Po mojej głowie
krążyły już myśli, że jeśli go nie znajdę zabiję się. Kochałam tego psa, jak nikogo innego.
Biegałam po parku, jak oszalała krzycząc. Nagle zobaczyłam, ze jakiś duży czarny pies
kręci się obok jakiegoś kolesia, również z dużym czarnym psem. Podbiegłam do niego, po czym zobaczyłam, że pies który się tam kręci to Blacky.
- Blacky, nie wolno tak uciekać swojej pani słyszysz. ?!
- To twój pies. ? Odrzekł czarnowłosy, wysoki i niebieskooki koleś.
- Tak.. Uciekł mi.
- Ehh.. Psa trzeba pilnować. Na szczęście Twój pies i mój chyba się polubiły.
- Możliwe. Przepraszam za niego.
- Nie masz za, co przecież to tylko pies. Zdarza się, że uciekają. Tak w ogóle jestem Alex.
- Florence.
- Miło mi, ale wybacz, idę dołączyć do przyjaciół, jeżdzą teraz na deskach. Mój znajomy Lucas, podobno przyprowadził dziewczynę imieniem Rose.
-Znasz ją. ?  Powiedziałam.
- Nie, a Ty.
- Owszem, chodzi ze mną do klasy.
- Pewnie nie jest punk'ówą jak Ty. ?  Powiedział Alex najwyraźniej zainteresowany moim wyglądem.
- Owszem, nie jest.
- Ehh.. szkoda.
- Będziemy dalej o niej gadać, czy dołączymy do nich. ?  Powiedziałam nieco złośliwie, bo nie przepadałam za Rose.
- Nie, spoko dołączymy.  Powiedział Alex.
Zapięłam Blacky na smyczy, po czym poszłam z Alexem w stronę Rose i Lucas'a.

***

- Widzę, że już poznałaś mojego kumpla Alexa.  Jestem Lucas.   Odrzekł blondyn.
- Florence.
- A więc, to jest ta Rose. ?   Powiedział Alex, najwyraźniej nie zbyt mu się podobała, bo nieco się skrzywił na jej widok.
- Tak, stary. Nie zła co. ?
- Niczego sobie, ale to nie mój typ.  Odpowiedział Alex.
- Stary, wiem że lubisz punk'owe laski.
Weź popatrz, na tą Florence.  Odrzekł Luc.
- Stary, ona jest świetna.  Powiedział Alex.
- No to ruszaj na podryw.  Powiedział Luc, klepiąc Alexa po ramieniu.
Cały czas przyglądałam się ich rozmowię ale niby byłam zajęta patrzeniem się jak inni jeżdzą.
- Jasne...
- No nie jasne, tylko idź i zagadaj, wpadłeś tej lasce w oko, bo praktycznie cały czas na Ciebie zerka.  Powiedział Luc. Zerkając w moją stronę.
 Zobaczyłam, jak Alex idzie w moim kierunku. Czułam się jakoś dziwnie, bo ten koleś był wprost idealny. Chamsko niebieskie oczy, czarne włosy, totalny scene. Był boski.
- Hej Florence.
- Hej Alex. Powiedziałam nieco ochryple.
- Co tam ?
- A nic, patrzę jak Rose i Lucas jeżdzą.
- Nie nudzi Cię to. ?
- Owszem nudzi.
- Nie chciałabyś przypadkiem przejść się ze mną i psem po parku. ?  Powiedział Alex nieco speszony.
 Nie wiedziałam, co powiedzieć, takie ciacho proponuję, żebym się z nim przeszła.
- W sumie, to dlaczego nie.   Odpowiedziałam.
- A więc zabierajmy nasze psy i chodźmy.
Chodziłam z Alexem po parku. Nasze psy o dziwo razem się bawiły.
- Polubiły się.. Powiedział Alex.
- Mhm. Dobrze się ze sobą bawią.  Odrzekłam obserwując nasze pupile.
Nagle jednocześnie popatrzeliśmy się na siebie. Alex miał hipnotyzujący wzrok. Nie mogłam oderwać oczu.
- Czym się interesujesz.?
- Hmm.. Lubię przeszkadzać na lekcjach, lubię robić zakupy w ,, Black Banana" , modą, fotografią, gram na perkusji i gitarze, jeżdzę na bmx'ie i ucze się jeździć na desce. W wolnych chwilach rysuję postacie z mangi, lub tańczę.
- Wow, to nie wiarygodne ile mamy ze sobą wspólnego...   Alex patrzył na mnie z niedowierzaniem.
- Też tańczysz i jeździsz ?
- Owszem.  Posłał mi uśmiech.
- No to fajnie.  Odpowiedziałam uśmiechem.
Siedzieliśmy i gadaliśmy na temat tego, co lubimy robić. Okazało się, że Alex gra w zespole,
i poszukują perkusistki i wokalistki. 2 w 1. Akurat, ja dobrze śpiewałam i grałam na perkusji.
Alex dał mi namiary, gdzie mam przyjść, na przesłuchanie.Byłam bardzo podeekscytowana.
Kiedy musiałam iść do domu Alex zaproponował, że mnie odprowadzi.

***

Szłam z Alexem i naszymi psami, w stronę mojego domu.
Rozmawialiśmy o tym, że Kurt Cobain, ma świetny wokal, i że wymiata w Smells like teen Spirit.  Potem gadaliśmy o tym, że wkrótce będzie przegląd zespołów metalowych, trashmetalowych, emo,punk'owych. Oboje stwierdziliśmy, że pójdziemy. Alex nawet powiedział, że może zagrają o ile dogadają się z organizatorami. Mam przyjść na próbę,
to dowiem się wtedy wszystkiego. Gadaliśmy tak jeszcze , aż w końcu doszliśmy do mojego domu. Dałam Alexowi, mój numer telefonu, po czym powiedział, że jeszcze dziś się odezwie. Weszłam z Blacky'm do domu. Nalałam mu wody i nasypałam karmy. Sama zrobiłam sobie płatki z mlekiem i usiadłam w kuchni. Kiedy skończyłam jeść, odstawiłam miseczkę do zmywarki.  Poszłam do swojego pokoju, włączyłam laptopa. Ku mojemu zdziwieniu ktoś zaczął śpiewać " I'm tired of being what you want me to be.Feeling so faithless .Lost under the surface .I don't know what you're expecting of me .Put under the pressure. Of walking in your shoes... Odebrałam po czym usłyszałam w słuchawce, obcy
mi głos.
- Hej czy tu Florence. ?
- T... Tak kto mówi. ?  Powiedziałam nieco zdziwiona.
- Cześć tu Alex, mówiłem, że się odezwę.
- Hej co tam. ?   Nie wiedziałam co powiedzieć, ledwo wydobywałam z siebie dźwięki.
- Nic, nowego właśnie wróciłem do domu, z Rexem.
- Rexem ?  Powiedziałam jak gdyby to był jakiś człowiek, o którego jestem zazdrosna czy coś.
- Psem..
- A.. Nie mówiłeś mi jak się nazywa Twój pies.
- Rex.. A tak w ogóle to, co robisz jutro.?  Powiedział nie zbyt pewnym głosem.
- W sumie to nie wiem, ale pewnie pójdę się gdzieś przejść, w końcu jutro sobota.
- Niedaleko gra znajoma kapela, możemy iść się popatrzeć, jak grają...  Oczywiście jeśli chcesz.
- W sumie, to nie mam nic przeciwko.  O której grają. ?   Nie miałam pojęcia czy Alex proponuję mi randkę czy idziemy tylko na koncert jego znajomych.
- Przyjdę po Ciebie około 16.
- Zgoda.
- No to do jutra.
- Do jutra.
Byłam tak podekscytowana, że przestałam myśleć o czym kolwiek. Znałam Alexa zaledwie jeden dzień, a już  jutro idę z Nim, na koncert jego znajomych. Przez te kilka chwil spędzonych przy nich, czułam takie dziwne przyciąganie. Nie wiem jak to nazwać. Zaczynam go lubieć... Boże co ja bredzę, znamy się dzień, więc jakim prawem mogę sądzić takie, rzeczy... Z tą myślą, położyłam się  do łóżka po czym zasnęłam...

1 komentarz: